Jedna bramka w finale Ligi Mistrzów. Chelsea wygrywa z Manchesterem City!
Chelsea od pierwszego gwizdka wykazywała się większą inicjatywą w grze. Zawodnicy Thomasa Tuchela szybciej, lepiej i odważniej atakowali bramkę swojego przeciwnika. Pod koniec pierwszej połowy, wspaniałym podaniem popisał się Mason Mount. Przebłysk geniuszu młodego Anglika został bezwględnie wykorzystany przez Kaia Havertza. Niemiec minął bramkarza Manchesteru City, zerknął w kierunku pustej bramki i posłał do niej celny strzał.
W drugiej połowie Manchester City próbował grać piłkę podobną do tej w wykonaniu Chelsea w pierwszej części spotkania. W 60. minucie sprawy Obywateli mocno się skomplikowały, ponieważ boisko opuścił kontuzjowany Kevin De Bruyne, czyli mózg drużyny Pepa Guardioli. Do końca spotkania Sterlingowi i spółce nie udało się znaleźć drogi do bramki Mendy'ego, a Chelsea wygrała Ligę Mistrzów po raz drugi w całej historii klubu.
29 maja odbędzie się finał najważniejszych klubowych rozgrywek europejskich. Po raz trzeci w historii zmierzą się w nim tylko angielskie kluby. Tym razem będą to Manchester City i Chelsea.
Manchester City i Chelsea – droga do finału
Manchester City zaczął drogę do finału od wygrania grupy C. 1/8 finału była stosunkowo łatwą przeprawą w dwumeczu z Borussią Moenchengladbach. Następnie podopieczni Guardioli pewnym krokiem przeszli do 1/4, gdzie spotkali kolejny niemiecki klub – Borussię Dortmund. W półfinale przyszło im walczyć z finalistą zeszłej edycji Ligi Mistrzów – Paris Saint-Germain. Choć strzelanie w tej konfrontacji zaczęło PSG, to do Obywateli należało ostatnie słowo, a raczej ostatnie cztery słowa, ponieważ tyle bramek w obydwu meczach zdołali zaaplikować swojemu przeciwnikowi.
Chelsea również zwyciężyła w swojej grupie, tracąc tylko dwie bramki. Pierwszy szczeblem fazy pucharowej była potyczka z Atletico Madryt. Następnie na neutralnym gruncie The Blues pokonali Porto i awansowali do półfinału. Tam okazali się lepsi od Realu Madryt Zinedina Zidana.